Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.1.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

dyś tak za mnie zaręczył, to go już trzymaj. Nie symulowałeś tedy nic, powiedziałeś, że ja cię przysłałem?
— Powiedziałem, bom obaczył, że można, i zaraz jeszcze wdzięczniej mnie przyjęli, a szczególniej panna, która jest tak cudna, jak drugiej na świecie nie znaleźć. A dowiedziawszy się, że od jegomości jadę, już też nie wiedziała gdzie mnie posadzić i gdyby nie post, opływałbym we wszystko, jako w niebie. Czytając list jegomościa, łzami go oblewała od radości.
Namiestnik zamilkł również od radości i po chwili dopiero spytał znowu:
— A o onym Bohunie niceś się nie dowiedział?
— Nie zdawało mi się panny albo pani o to pytać, alem wszedł w konfidencyą ze starym Tatarem Czechły, któren choć poganin, jest wiernym panienki sługą. Ten mnie powiadał, że mruczeli oni wszyscy na jegomości bardzo, ale potem się ustatkowali, a to gdy stało się im wiadomo, iż co prawią o skarbach tego Bohuna, to bajka.
— Jakimże sposobem o tem się przekonali?
— A to, widzi jegomość, było tak: Mieli oni dyferencyą z Siwińskimi, którą potem obowiązali się spłacić. Jak przyszedł termin, tak do Bohuna: Pożycz! A on na to: Dobra tureckiego, powiada, trochę mam, ale skarbów żadnych, bo com miał, tom, powiada, rozrzucił. Jak to usłyszeli, zaraz im był tańszy — i do jegomości afekt zwrócili.
— Niema co mówić, dobrześ się o wszystkiem wywiedział.
— Mój jegomość, gdybym ja się jednego wywiedział, a drugiego nie, tedyby jegomość mógł do mnie