Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.1.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

rzec: konia mi darowałeś, a terlicyś nie dał. Coby jegomości było po koniu bez terlicy?
— No, no, to weźże i terlicę.
— Dziękuję pokornie jegomości. Oni też Bohuna do Perejasławia zaraz wyprawili, więc jakem się o tem dowiedział: tak sobie myślę: czemubym i ja nie miał do Perejasławia dotrzeć. Będzie ze mnie pan kontent, to mnie barwa prędzej dojdzie...
— Dojdzie cię na nową ćwierć. To byłeś i w Perejasławiu?
— Byłem. Alem Bohuna tam nie znalazł. Stary pułkownik Łoboda chory. Mówią że rychło po nim Bohun pułkownikiem zostanie... Ale tam się dzieje coś dziwnego. Semenów ledwie garść przy chorągwi została — reszta, mówią, za Bohunem pociągnęła, czy też na Sicz zbiegła, i to jest, mój jegomość, ważna rzecz, bo tam się podobno jakaś rebelia knuje. Chciałem się koniecznie czegoś dowiedzieć o Bohunie, aleć tylko tyle mi powiedziano, że się na ruski brzeg[1] przeprawił; a no! myślę sobie, kiedy tak, to nasza panienka od niego bezpieczna — i wróciłem.
— Dobrześ się sprawił. A przygody jakiej w podróży nie miałeś?
— Nie, mój jegomość, jeno mi się jeść okrutnie chce.

Rzędzian wyszedł, a namiestnik, zostawszy sam, zaczął nanowo odczytywać list Heleny i do ust przyciskać te literki, nie tak kształtne jak ręka, która je kreśliła. Ufność wstąpiła mu w serce — i myślał sobie: „Nie długo drogi podeschną, byle Bóg dał pogodę. Kur-

  1. Prawy brzeg Dniepru nazywano ruskim, lewy tatarskim.