— Coś ty, didu, kraczesz jak kruk — rzekł stary chłop. — A tak my i wierzymy, że na paniw czarna godzina nadchodzi. I nie będzie ich ani na ruskim, ani na tatarskim brzegu, ni panów, ni kniaziów, tylko kozaki, wolni ludzie będą — i nie będzie ni czynszu, ni czopowego, ni suchomielszczyzny, ni przewozowego, i nie będzie żydów, bo tak stoi w piśmie od Chrystusa, o którem ty sam powiadał. A Chmiel taki jak i kniaź mocny. Naj sia poprobujut.
— Dajże mu Boże! — mówił did. — Ciężka nasza chłopska dola, a dawniej inaczej bywało.
— Czyja ziemia? kniazia; czyj step? kniazia; czyj las? czyje stada? kniazia; a dawniej był boży las, boży step; kto przyszedł pierwszy, to wziął i nikomu nie był powinien. Teraz wsio paniw, a kniaziej...
— Dobra wasza, ditki — rzekł dziad — ale ja wam jedną rzecz powiem: sami wiecie, że tu kniaziowi nie zdzierżycie, więc oto co powiem: kto chce paniw ryzaty, niech się tu nie ostaje, póki się Chmiel z kniaziem nie popróbuje, ale niech do Chmiela ucieka — i to zaraz, jutro, bo kniaź już w drodze. Jeśli jego pan Gdeszyński do Demianówki namówi, to nie będzie on kniaź was tu żywił, ale do ostatniego wybije — tak wy do Chmiela uciekajcie. Im was więcej tam będzie, tem Chmiel łatwiej sobie poradzi. O! a ciężką on ma przed sobą robotę. Hetmany naprzód i wojsk koronnych bez liku, a potem kniaź od hetmanów mocniejszy. Lećcie wy, ditki, pomagać Chmielowi i zaporożcom, bo oni niebożęta nie wydzierżą — a przecie za waszą — to oni swobodę i za wasze dobro z panami się biją. Lećcie, to się i przed kniaziem ocalicie i Chmielowi pomożecie.
— Wże prawdu każe! — ozwały się głosy w gromadzie.
Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/085
Ta strona została uwierzytelniona.