Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

Tegoż dnia wieczorem, książę rzekł do Zaćwilichowskiego tak, iż słyszeli go wszyscy:
— Potrzeba nam króla wojownika, to też jeśli Bóg pozwoli, byśmy dali nasze kreski na elekcyi, damy je za królewiczem Karolem, któren więcej od Kazimierza ma wojennego animuszu.
— Vivat Carolus rex! — zawołali oficerowie.
— Vivat! — powtórzyły usarye, a za niemi całe wojsko.
I nie spodziewał się zapewne książę-wojewoda, że te okrzyki, brzmiące na Zadnieprzu, wśród głuchych lasów czernihowskich, dojdą aż do Warszawy i że mu buławę wielką koronną z rąk wytrącą.