Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

ale kuć żelazo, póki gorące — bo teraz możesz pokój zawrzeć i wszystko co chcesz otrzymać, potem będzie zapóźno, a gardło moje i twoje w tem. Wysłać tobie zaraz poselstwo do Warszawy i króla o łaskę prosić...
— Mądra ty głowa — rzekł Chmielnicki. — Każ uderzyć w dzwon na radę, a na majdanie powiedz pułkownikom, że zaraz wyjdę.
Wychowski wyszedł, a po chwili ozwał się dzwon na radę, na którego głos wnet wojska zaporoskie poczęły się zbierać. Zasiedli więc dowódcy i pułkownicy: straszliwy Krzywonos, prawa Chmielnickiego ręka, Krzeczowski, miecz kozacki, stary i doświadczony Filon Dziedziała, pułkownik kropiwnicki, Fedor Łoboda perejasławski, okrutny Fedoreńko kalnicki, dziki Puszkareńko połtawski, który samym czabanom przewodził; Szumejko niżyński, ognisty Czarnota hadziacki, Jakubowicz czehryński, dalej Nosacz, Hładki, Adamowicz, Głuch, Pułjan, Panicz — nie wszyscy, bo niektórzy byli na wyprawach, a niektórzy na tamtym świecie, których już książę Jeremi tam wysłał.
Tatarzy nie byli tym razem wezwani na naradę. Towarzystwo zebrało się obok na majdanie, cisnącą się czerń odpędzano kijami, a nawet kiścieniami, przyczem i zabójstw nie brakło.
Nakoniec ukazał się i sam Chmielnicki, przybrany w czerwień, w kołpaku i z buławą w ręku. Obok niego szedł biały jak gołąb ksiądz błahocześciwy Patroni Łasko, a z drugiej strony Wychowski, z papierami w ręku.
Chmiel, zasiadłszy między pułkownikami, siedział przez chwilę w milczeniu — poczem zdjął kołpak na znak, iż narada się rozpoczyna, wstał i tak mówić począł: