Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

układów. On, stworzony do wielkich przeznaczeń, czując siłę, by im sprostać — musiał się uznać bezsilnym...
Cierpienie to, razem z trudami, odbiło się na jego postaci. Wychudł znacznie, oczy mu wpadły, czarna jak skrzydło kruka czupryna siwieć poczęła. Ale jakiś wielki, tragiczny spokój rozlał się po jego twarzy, bo duma broniła mu zdradzić się z cierpieniem.
— Ha, niechże tak będzie! — rzekł — pokażemy tej niewdzięcznej ojczyźnie, iż nietylko wojować, ale i zginąć dla niej potrafimy. Zaiste, wolałbym sławniejszą śmiercią w jakiej innej wojnie poledz, niż przeciw chłopstwu, w domowej zawierusze, ale trudno!
— Mości książę — przerwał wojewoda kijowski — nie mów W. K. Mość o śmierci, bo choć nie wiadomo, co komu Bóg przeznaczył, ale przecie jeszcze może do niej daleko. Uwielbiam ja wojenny geniusz i rycerski animusz W. K. Mości, ale przecie nie mogę brać za złe ani vicerexowi, ani kanclerzowi, ani regimentarzom, że tę wojnę domową starają się układami zahamować, boć się to bratnia krew w niej leje, a z obopólnej zawziętości któż, jeśli nie zewnętrzny nieprzyjaciel, będzie korzystał?
Książę popatrzył długo w oczy wojewodzie i rzekł dobitnie:
— Zwyciężonym łaskę okażcie, to ją przyjmą z wdzięcznością i pamiętać będą; u zwycięzców w pogardę tylko pójdziecie. Bogdaj temu ludowi nikt nigdy krzywd nie był czynił! Ale gdy raz bunt rozgorzał, tedy nie układami, ale krwią gasić go trzeba. Inaczej hańba i zguba nam!...
— Prędsza zguba, gdy na własną rękę wojnę prowadzić będziem — odpowiedział wojewoda.