Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.3.djvu/056

Ta strona została uwierzytelniona.

„Jedziesz na wojnę, nieboże,
„Jedziesz na wojnę!
„Noce ci będą na dworze,
„A dzionki znojne...“
............

— Starzy żołnierze mówią, że konie zawsze prychają na dobrą wróżbę, co mnie i ojciec nieboszczyk jeszcze powiadał — rzekł Wołodyjowski.
— Coś mnie jakoby w ucho szepcze, że nie napróżno jedziemy — odpowiedział Zagłoba.
— Dajże Bóg, aby i porucznikowi jakowaś otucha w serce wstąpiła — westchnął pan Longinus.
Zagłoba począł głową kiwać i kręcić, jak człowiek, któren z jakąś myślą się nie może uporać, a nakoniec ozwał się:
— Całkiem mnie co innego w głowie siedzi i muszę się już chyba przed waćpanami z tej myśli spuścić, gdyż mi jest wcale nieznośna: oto czyście waściowie nie zauważyli, że od niejakiego czasu Skrzetuski — nie wiem — może dyssimiluję — ale taki jest, jakby najmniej z nas wszystkich o salwowaniu onej niebogi myślał.
— Gdzie zaś — odpowiedział Wołodyjowski — humor to tylko u niego taki, aby to nic nikomu nie wyznać. Nigdy on nie był inny.
— To swoją drogą, ale jeno sobie waszmość przypomnij: gdyśmy mu nadzieję pokazowali, mówił: „Bóg zapłać!“ i mnie i waćpanu, tak negligenter, jakby o lada jaką sprawę chodziło, a Bóg widzi, czarnaby to była z jego strony niewdzięczność, bo co się ta nieboga za nim napłakała i natęskniła, tegoby na wołowej skórze nie spisać. Na własne oczy to widziałem.
Wołodyjowski potrząsnął głową.