strzegano i trzeźwości. Kaptur postanowiony „propter securitatem loci” nie mógł sobie dać rady z ciągłemi burdami, w których siekano się z lada powodu. Ale jeśli ludzi statecznych, przejętych miłością dobra i spokoju, oraz niebezpieczeństwem, jakie ojczyźnie groziło, martwiły owe tumulty, siekaniny i pijatyki, natomiast i szałapuci, kosterzy i warchołowie czuli się jakoby w swoim żywiole, uważali że to ich właśnie czas, ich żniwo — i tem śmielej dopuszczali się różnych zdrożności.
Nie trzeba zaś mówić, że między nimi rej wodził pan Zagłoba, którą to hegemonią zapewniła mu i wielka sława rycerska i nienasycone pragnienie, poparte możnością picia, i język tak wyprawny, że żaden inny wyrównać mu nie mógł, i wielka pewność siebie, której nic zachwiać nie zdołało. Chwilami miewał on jednak napady „melankolii“ — wówczas zamykał się w izbie lub w namiocie i nie wychodził, a jeśli wyszedł, bywał w gniewliwym humorze, skłonny do zwady i bójki naprawdę. Zdarzyło się nawet, iż w takiem usposobieniu poszczerbił mocno pana Duńczewskiego, Rawianina, za to tylko, iż przechodząc o jego szablę zawadził. Pana Michała tylko wówczas obecność znosił, przed którym uskarżał się, iż go tęskność za panem Skrzetuskim i za „niebogą” trawi. „Opuściliśmy ją, panie Michale, mawiał, wydaliśmy ją jako judasze w bezbożne ręce — już wy mnie się waszem „nemine excepto” nie zasłaniajcie! Co się z nią dzieje, panie Michale — powiedz?“
Napróżno pan Michał tłómaczył mu, że gdyby nie Piławce, toby „niebogi“ szukali, ale że teraz, gdy przegrodziła ich od niej cała potęga Chmielnickiego, jest to rzecz niepodobna. Szlachcic nie dawał się pocieszyć, tylko
Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.3.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.