casz gwiazd kręgi, dajże mi ocalić tę nieszczęsną krainę na chwałę Twoję i całego chrześciaństwa, dajże mi ludzi, którzyby zrozumieli myśl moję i do zbawienia chcieli rękę przyłożyć. Otom jest!...
Tu książe ręce rozłożył i oczy podniósł do góry:
— Ty mnie widzisz! Ty mnie sądzisz!...
— Mości książe! Mości książe! — zawołał Kmicic.
— Idź! opuść mnie! rzuć mi buzdygan pod nogi! złam przysięgę! przezwij zdrajcą!... Niech w tej koronie cierniowej, którą mi na głowę włożono, żadnego ciernia nie zbraknie! Zgubcie kraj, pogrążcie go w przepaść, odtrąćcie rękę, która go zbawić może i na sąd boży idźcie... Tam niechaj nas rozsądzą...
Kmicic rzucił się na kolana przed Radziwiłłem.
— Mości książe! ja z tobą do śmierci! ojcze ojczyzny! zbawco!
Radziwiłł złożył mu obie ręce na głowie i znów nastała chwila milczenia... Jeno puszczyk śmiał się ciągle na wieży.
— Wszystko otrzymasz, czegoś pragnął i pożądał — rzekł uroczyście książe. — Nic cię nie minie, a więcej spotka, niż ci ojciec i matka życzyli... Wstań przyszły hetmanie wielki i wojewodo wileński!...
Na niebie poczęło świtać.