Ta strona została uwierzytelniona.
gusława, odebrały mu w pierwszej chwili mowę. Szarpnął się jeno raz i drugi, lecz bez skutku, bo tylko ból od wykręconych ramion przeszył go na wylot.
— Coto jest? łotry!... Nie wiecie, ktom jest!... — krzyknął wreszcie.
Wtem Kmicic trącił go lufą od krócicy między łopatki.
— Na nic opór, bo kula w krzyż! — zakrzyknął.
— Zdrajco! — rzekł książe.
— A ty kto? — odparł Kmicic.
I mknęli dalej.