Strona:Henryk Sienkiewicz-Potop (1888) t.3.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VIII.




Na wieczerzę, oprócz miecznika rosieńskiego z Oleńką, zaproszono także znaczniejszych oficerów kiejdańskich i kilku dworzan księcia Bogusława. On sam nadszedł tak strojny i wspaniały, że oczy rwał. Peruka jego pozakręcana była w misterne i faliste pukle; twarz delikatnością barwy przypominała mleko i róże; wąsik zdawał się być pelą jedwabną, a oczy gwiazdami. Ubrany był czarno, w kaftan zszywany z pasów materyalnych i aksamitnych, u którego rękawy rozcięte, spinane były wzdłuż ręki. Naokoło szyi miał wyłożony szeroki kołnierz z najcudniejszych koronek brabanckich, wartości nieoszacowanej i takież mankiety wedle dłoni. Złoty łańcuch spadał mu na piersi, a przez prawe ramię, wzdłuż całego kaftana, szedł aż do lewego biodra pendent od szpady z holenderskiej skóry, ale tak nasiany dyamentami, że wyglądał jak smuga mieniącego się światła. Zarówno błyszczała od dyamentów i rękojeść szpady, a w kokardach jego trzewików świeciły dwa największe, tak wielkie, jak laskowe orzechy. Cała postać wydawała się wyniosłą, a równie szlachetną, jak piękną.