gwie Zbrożka i Kalińskiego pójdą sobie, co najmniej precz tego samego dnia i przejdą do Jana Kazimierza.
— Jeśli tak, to każę je w pień wyciąć przed odejściem! — zakrzyknął Müller.
— Wasza dostojność, odpowiedzialność okrutna, bo gdy się to rozgłosi, a wycięcia dwóch chorągwi trudno ukryć, całe wojsko polskie odstąpi Karola Gustawa. Waszej dostojności wiadomo, że oni się i tak w wierności chwieją… Hetmani sami niepewni. Pan Koniecpolski z sześciu tysiącami najlepszej jazdy jest przy boku naszego pana… To nie żarty… Boże uchowaj, gdyby i ci się przeciw nam zwrócili, przeciw osobie jego kr. mości!… A prócz tego ta twierdza się broni, prócz tego wyciąć chorągwie Zbrożka i Kalińskiego niełatwo, bo jest tu i Wolf z piechotą. Mogliby się porozumieć z załogą twierdzy…
— Do stu rogatych dyabłów: — przerwał Müller — czego ty chcesz, Kuklinowski, czy żebym temu Kmicicowi życie darował? To nie może być!
— Ja chcę, — odrzekł Kuklinowski — żebyś wasza dostojność mnie go darował.
— A ty co z nim uczynisz?
— A ja… go ze skórki żywcem obłupię…
— Nie wiedziałeś nawet jego właściwego nazwiska, więc go nie znałeś. Co masz przeciw niemu?
— Poznałem go dopiero w Częstochowie, gdym powtórnie od waszej dostojności do mnichów posłował.
— Maszli jakie powody do zemsty?
— Wasza dostojność! Chciałem go prywatnie do naszego obozu namówić… On zaś, korzystając z tego, żem moje poselstwo odłożył na stronę, znieważył mnie,