Ta strona została uwierzytelniona.
A dajcie tam dzięgielu zdrajcom Prusakom! — rzekł pan Wołodyjowski.
— Bądźcie spokojni. Obrzydnie im luterstwo!
Tu pan Wołodyjowski kiwnął na Rzędziana, który przez ten czas z Akbahem-Ułanem rozmawiając, dawne przewagi Kmicica nad Chowańskim rozpowiadał, poczem obaj odjechali z powrotem do Lwowa.
Kmicic zaś zawrócił z miejsca czambułem, jako woźnica wozem zawraca i poszedł wprost ku północy.