między którymi są znaczni oficyjerowie, nie licząc panny Borzobohatej Krasieńskiej, która już do Taurogów została odesłana. Ci mogą być w rumel wymienieni.
— Wać się zwycięstwami nie chełp, bo oto moja przednia straż, której tu obecny pan Babinicz przewodził, przez trzydzieści mil was parła.… przed którą uciekając, straciliście dwa razy tyle jeńców, ileście ich poprzednio wzięli; straciliście wozy, armaty, kredensy. Wojsko znużone z głodu wam pada, nie macie co jeść, nie wiecie gdzie się obrócić. Wać widziałeś moje wojsko. Nie kazałem ci umyślnie oczu wiązać, abyś mógł rozpoznać, jeżeli mierzyć się z nami możecie. Co się owej panny tyczy, nie pod moją ona opieką, ale pana Zamoyskiego i księżnej Gryzeldy Wiśniowieckiej. Z nimito policzy się książe, krzywdę jej czyniąc. Wać zaś gadaj, co jeszcze masz do powiedzenia, a mów mądrze, bo inaczej każę zaraz panu Babiniczowi następować.
Sakowicz zamiast odpowiedzieć, zwrócił się do Kmicica:
— To tedy waść nas tak dojeżdżał w drodze? Musiałeś u Kmicica zbójecki proceder praktykować…
— Miarkujcie po własnej skórze, czylim dobrze praktykował!
Hetman znów brwi zmarszczył.
— Nic tu po tobie! — rzekł do Sakowicza — możesz jechać.
— Wasza dostojność daj mi przynajmniej pismo do księcia pana.
— Niech i tak będzie. Poczekasz waść na pismo u pana Oskierki.
Usłyszawszy to pan Oskierka, wyprowadził zaraz