ważę tak moich żołnierzy, jako wy myślicie i zbyt tanio ich okupywać nie chcę, byłoby to przeciw mojej i ich ambicyi. Natomiast, ponieważ niczego panu Czarnieckiemu odmówić nie zdołam, przeto mu podarunek z tego kawalera zrobię.
— Miłościwy panie! — odrzekł na to Zagłoba — nie kontempt oficerom szwedzkim, ale kompasyą dla mnie chciał pan Czarniecki okazać, bo to jest mój siostrzan, ja zaś jestem, do usług waszej kr. mości, pana Czarnieckiego konsyliarzem.
— Po prawdzie — rzekł, śmiejąc się król — nie powinienbym tego jeńca puszczać, bo przeciw mnie ślubował, chyba, że się za ono beneficyum ślubu swego wyrzecze.
Tu zwrócił się do stojącego przed gankiem Rocha i kiwnął ręką.
— A pójdźno tu bliżej, osiłku!
Roch przybliżył się o parę kroków i stanął wyprostowany.
— Sadowski, — rzekł król — spytaj się go, czy mnie zaniecha, jeśli go puszczę?
Sadowski powtórzył królewskie pytanie.
— Nie może być! — zawołał Roch.
Król zrozumiał bez tłómacza i począł w ręce klaskać i oczyma mrógać.
— A co! a co! Jakże takiego puszczać? Dwunastu rajtarom karku nadkręcił, a mnie trzynastemu obiecuje! Dobrze! dobrze! Udał mi się kawaler! Czy i on jest pana Czarnieckiego konsyliarzem? W takim razie jeszcze prędzej go wypuszczę.
— Stul gębę, chłopie! — mruknął Zagłoba.
— Dość krotochwil — rzekł nagle Karol Gu-