Jakkolwiek Ketling bliskim był osoby księcia Bogusława, jednakże nie wszystko wiedział i nie wszystko umiał opowiedzieć Kmicicowi, co się działo w Taurogach, albowiem zaślepiało go to, że sam się w Billewiczównie kochał.
Bogusław innego także miał powiernika, a mianowicie pana Sakowicza, starostę oszmiańskiego i ten jeden tylko wiedział, jak głęboko zabrnął książe w afekt dla swojej wdzięcznej branki, oraz jakich sposobów używał, aby jej serce i osobę posiąść.
Miłość ta była poprostu żądzą piekącą, bo do innych uczuć serce bogusławowe nie było zdolne, ale tak gwałtowną, iż ów doświadczony w amorach kawaler głowę tracił. I nieraz wieczorami, gdy zostali ze starostą oszmiańskim samnasam, chwytał się Bogusław za włosy, wołając:
— Gorzeję, Sakowicz, gorzeję!
Sakowicz wnet sposób znajdował:
— Kto chce miód wybrać, — mówił — musi pszczoły odurzyć, a małożto durzących dryjakwij ma medyk waszej ks. mości? Dziś mu słowo rzec, jutro będzie po harapie.