Ketling, jako wyborny oficer, wszędy mógł znaleść służbę i to szlachtniejszą, a z nią razem i potężnych protektorów, jako król, jako pan Sapieha lub pan Czarniecki. I będzie przytem służył dobrej sprawie i znajdzie pole wywdzięczenia się temu krajowi, który go wygnańca przygarnął. Śmierć grozi mu tylko w takim razie, gdyby wpadł w ręce Bogusława, ale przecie Bogusław nie włada jeszcze w całej Rzeczypospolitej.
Panna przestała się wahać i gdy zdrowie młodego oficera polepszyło się już tak znacznie, że mógł służbę odbywać, wezwała go do siebie.
Ketling stanął przed nią blady, wynędzniały, bez kropli krwi w twarzy, ale pełen zawsze czci, uwielbienia i pokory.
Na jego widok łzy zakręciły się w oczach Oleńce, bo przecie byłato jedyna życzliwa dusza w Taurogach, a taka przytem biedna i cierpiąca, że gdy Oleńka na powitanie spytała go o zdrowie, młody oficer odrzekł:
— Niestety, pani, wraca, a takby mi było dobrze umrzeć…
— Waćpanu trzeba porzucić tę służbę, — odrzekła, patrząc nań ze współczuciem dziewczyna — bo tak zacnemu sercu trzeba pewności, że zacnej sprawie, zacnemu panu służy.
— Niestety! — powtórzył oficer.
— Kiedy kończy się służba waćpana?
— Za pół roku dopiero.
Oleńka pomilczała chwilę, poczem podniosła na niego swe cudne oczy, które w tej chwili przestały być surowe i rzekła:
— Słuchaj mnie, panie kawalerze. Będę mówiła