jako do brata, jako do serdecznego konfidenta: waćpan możesz i powinieneś się uwolnić.
To rzekłszy, wyznała mu wszystko i zamiar ucieczki i to, że na jego pomoc rachuje. Poczęła mu przedstawiać, że służbę wszędy może znaleść, a piękną, jako jego dusza jest piękną, a zaszczytną, jak honor rycerski wymagać może; wreszcie takiemi skończyła słowy:
— Ja waćpanu do śmierci będę wdzięczną. Pod Bożą opiekę chcę się schronić i Bogu w zakonie ślubować, ale gdziekolwiek będziesz, daleko, czy blisko, na wojnie, w pokoju, będę się za waćpana modliła, będę prosiła Boga, by bratu mojemu i dobroczyńcy dał spokój i szczęście, gdy ja, prócz wdzięczności i modlitwy nic mu więcej dać nie mogę…
Tu głos jej zadrżał, a oficer słuchał jej słów, bledniejąc jak chusta, nakoniec klęknął, obie dłonie przyłożył do czoła i głosem do jęku podobnym odrzekł:
— Nie mogę, pani! nie mogę!..
— Waćpan mi odmawiasz? — spytała ze zdumieniem Billewiczówna.
A on, zamiast odpowiedzieć, modlić się począł.
— Boże wielki i miłosierny! — mówił. — Od dziecinnych lat nigdy fałsz nie postał na wargach moich, nigdy nie splamił mnie krzywy uczynek. Wyrostkiem będąc, broniłem tą słabą ręką króla mojego i ojczyzny; za cóż, Panie, karzesz mnie tak często i zsyłasz mękę, do której, sam widzisz, sił mi brakuje!
Tu zwrócił się do Oleńki:
— Pani, ty nie wiesz, coto jest rozkaz dla żołnierza, że w posłuchu nietylko jego obowiązek, ale jego cześć i honor. Mnie, pani, wiąże przysięga i więcej, niż