Pan Kmicic, chcąc się przedostać od Warszawy ku Prusom książęcym i Litwie, rzeczywiście niełatwe miał zaraz w początkach zadanie, bo niedalej jak w Serocku stała wielka potęga szwedzka. Karol Gustaw kazał jej swego czasu umyślnie tam stanąć, aby przeszkadzała oblężeniu Warszawy, lecz ponieważ Warszawa była już wzięta, przeto armia ta nie miała tymczasem nic lepszego do roboty, jak nie puszczać oddziałów, które Jan Kazimierz chciałby na Litwę lub do Prus posłać. Stał na jej czele Duglas, biegły wojownik, wyćwiczony jak żaden ze szwedzkich jenerałów w dorywczej wojnie, i dwóch zdrajców polskich: Radziejowski i Radziwiłł. Było z nimi dwa tysiące wybornej piechoty, a drugie tyle jazdy i artyleryi. Wodzowie, zasłyszawszy o ekspedycyi Kmicica, gdy i tak trzeba im było zbliżyć się ku Litwie dla ratowania nanowo obleganego przez Mazurów i Podlasian Tykocina, rozciągnęli szeroko na pana Andrzeja sieci, w trójkącie nad Bugiem, między Serockiem z jednej, Złotoryją z drugiej i Ostrołęką na szczycie.
Kmicic zaś musiał przez ów trójkąt przechodzić, bo śpieszył się, a tamtędy była mu droga najbliższa.