Strona:Henryk Sienkiewicz-Potop (1888) t.6.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

piami łypie, czyli szyja od gąsiora ze słomy nie wygląda. Nie mogę tego chłopca od pijaństwa odzwyczaić. Na nic dobry przykład. Alem mu prorokował, że mu na złe wyjdzie to chorągwi laudańskiej opuszczenie. Szelma! niewdzięcznik! za tyle dobrodziejstw, którem mu wyświadczył, opuścił mnie taki syn dla kopii!

— Waćpanżeś jego chował?

— Mój mosanie! nie czyńże mnie niedźwiednikiem. Panu Sapieże, któren mnie o to pytał, powiedziałem, że jednego z Rochem mieli praeceptora, ale nie mnie, bo ja za młodych lat byłem bednarzem i klepki umiałem dobrze wstawiać.

— Najprzód, tegobyś waćpan panu Sapieże nie śmiał powiedzieć, — odpowiedział Wołodyjowski — a powtóre, niby mruczysz na Kowalskiego, a miłujesz go jako źrenicę oka.

— Wolę go od ciebie, panie Michale, gdyż chrabąszczów nigdy znosić nie mogłem, ani kochliwych mydłków, którzy na widok pierwszej lepszej niewiasty koziołki zaczynają zaraz przewracać, jako niemieckie muce.

— Albo jako te małpy u Kazanowskich, z któremi waćpan wojował!

— Śmiejcie się, śmiejcie, będziecie drugi raz sami Warszawę zdobywali!

— Tośto niby waćpan ją zdobył?

— A kto Krakowską bramę expugnavit? Kto niewolę dla jenerałów obmyślił. Siedzą teraz na chlebie i wodzie w Zamościu, a co Wittemberg spojrzy na Wrangla, to powiada: „Zagłoba nas tu wsadził!” — i oba w płacz. Żeby pan Sapieha nie był chory i żeby