— Na nową wojnę? — spytał Kmicic, marszcząc brwi. — Co waść prawisz?
— Ten list lepiej ode mnie waćpana objaśni — rzekł Wierszułł, podając pismo hetmańskie.
Kmicic rozerwał gorączkowo pieczęć. List Sapiehy brzmiał jak następuje:
„Mnie wielce uprzejmy panie Babinicz! Nowy potop na ojczyznę! Liga Szweda z Rakoczym stanęła i podział Rzeczypospolitej ułożony. Ośmdziesiąt tysięcy Węgrzynów, Siedmiogrodzian, Wołoszy i Kozaków przekroczy lada godzina południową granicę. A gdy w takiej ostatniej toni trzeba nam wszystkie siły wytężyć, aby choć imię sławne po naszym narodzie na przyszłe wieki zostało, posyłam wmści ten ordynans, wedle którego masz wmść, nie tracąc chwili czasu, wprost na południe konie obrócić i wielkiemi drogami ku nam dążyć. Zastaniesz nas w Brześciu, zkąd, nie mieszkając, dalej cię wyszlem. Tymczasem periculum in mora! Książe Bogusław eliberował się z niewoli, ale pan Gosiewski ma mieć na Prusy i Żmudź oko. Raz jeszcze zalecając wmści pośpiech, dufam, że miłość do ginącej ojczyzny najlepszą ci będzie ostrogą”.
Kmicic, skończywszy czytać, wypuścił list na ziemię i począł przeciągać rękoma po zwilgotniałej twarzy, nakoniec spojrzał błędnie na Wierszułła i spytał cichym, zduszonym głosem:
— Dlaczegóżto pan Gosiewski ma na Żmudzi zostawać, a ja ruszać na południe?
Wierszułł wzruszył ramionami.
— Spytaj się waszmość pana hetmana w Brześciu o racye! Jać nic nie powiem.