piękną panią, która spojrzała bystro na Połanieckiego i wątpliwości obojga pierzchły w jednej chwili, to jest ona nabrała zupełnej pewności, że Połaniecki ich słyszał, on zaś, że Kopowski nie cytował obcych słów, ale mówił „ty“ wprost do niej. Pani Aneta odgadła nawet, iż Połaniecki musiał mówić o tem z Marynią, widziała bowiem, jak w chwilę po jego przejściu, oboje rozmawiając, spoglądali czas jakiś na nią z wielką ciekawością. Ta myśl napełniła ją gniewem, chęcią zemsty i dystrakcyą, tak, że bez żadnej uwagi słuchała dalszych toastów, które wznosił jej mąż, pan Zawiłowski i pan Pławicki, a w końcu Bigiel.
Lecz po kolacyi przyszło jej nagle do głowy, by urządzić „dancing-party“ — i „Józio“ — posłuszny, jak zawsze, na każde skinienie, a przytem rozochocony po kolacyi, poparł gorąco tę myśl. Marynia nie mogła tańczyć, ale było prócz niej pięć młodych pań: panna Lineta, pani Osnowska, pani Bigielowa, pani Maszkowa i panna Zawiłowska. Ta ostatnia oświadczyła wprawdzie, że także nie tańczy, ale ponieważ i tak mówiono o niej, że ona nie tańczy, nie mówi, nie je i nie pije, więc odmowa jej nie popsuła ochoty. Osnowski, który był w rozkosznem usposobieniu, oświadczył przytem, że „trzeba, aby Ignaś mógł wziąć w ramiona Linetkę, bo pewno się dotąd nie ośmielił“.
Pokazało się jednak, że Zawiłowski nie był w możności skorzystania z dobrych chęci pana Osnowskiego, albowiem nigdy w życiu nie tańczył i nie miał o tem najmniejszego pojęcia, co panią Broniczową i pannę Linetę nietylko zdziwiło, ale i cokolwiek dotknęło. Nato-
Strona:Henryk Sienkiewicz-Rodzina Połanieckich (1897) t.3.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.