pan Rawlison. — Anglia nie śpieszy się nigdy, albowiem jest wieczna.
Dalszą rozmowę przerwał służący murzyn, który oznajmił, że przyszła Fatma Smainowa i błaga o posłuchanie.
Kobiety na Wschodzie zajmują się sprawani[1] prawie wyłącznie domowemi i rzadko nawet wychodzą z haremów. Tylko uboższe udają się na targi, lub pracują w polach, jak to czynią żony fellahów, to jest wieśniaków egipskich. Ale i te przesłaniają wówczas twarze. Jakkolwiek w Sudanie, z którego pochodziła Fatma, zwyczaj ten nie bywa przestrzegany i jakkolwiek przychodziła ona już poprzednio do biura pana Rawlisona, jednakże przyjście jej, zwłaszcza o tak późnej porze i do prywatnego domu, wywołało pewne zdziwienie.
— Dowiemy się czegoś nowego o Smainie — rzekł pan Tarkowski.
— Tak — odpowiedział pan Rawlison, dając zarazem znać służącemu, aby wprowadził Fatmę.
Jakoż po chwili weszła wysoka, młoda Sudanka, z twarzą zupełnie nieosłoniętą, o bardzo ciemnej cerze i przepięknych, lubo dzikich i trochę złowrogich oczach. Wszedłszy, padła zaraz na twarz, a gdy pan Rawlison kazał jej wstać, podniosła się, ale pozostała na klęczkach.
— Sidi — rzekła — niech Allah błogosławi ciebie, twoje potomstwo, twój dom i twoje trzody!
— Czego żądasz? — zapytał inżynier.
— Miłosierdzia, ratunku i pomocy w nieszczęściu,
- ↑ Błąd w druku; powinno być – sprawami.