Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/026

Ta strona została uwierzytelniona.

o panie! Oto jestem uwięziona w Port-Saidzie i zatrata wisi nade mną i nad memi dziećmi.
— Mówisz, żeś uwięziona, a przecież mogłaś tu przyjść, a do tego w nocy.
— Odprowadzili mnie tu zabdiowie, którzy we dnie i w nocy pilnują mego domu i wiem, że mają rozkaz poucinać nam wkrótce głowy.
— Mów, jak niewiasta roztropna — odpowiedział, wzruszając ramionami, pan Rawlison. — Jesteś nie w Sudanie, ale w Egipcie, gdzie nie zabijają nikogo, bez sądu, więc możesz być pewna, że włos nie spadnie z głowy ani tobie, ani twym dzieciom.
Lecz ona poczęła go błagać, by wstawił się za nią jeszcze raz do rządu, wyjednał jej pozwolenie na wyjazd do Smaina: — »Anglicy tak wielcy, jak ty, panie, (mówiła) wszystko mogą. Rząd w Kairze myśli, że Smain zdradził, a to jest nieprawda! Byli u mnie wczoraj kupcy arabscy, którzy przyjechali z Souakimu, a przedtem kupowali gumę i kość słoniową w Sudanie — i donieśli mi, że Smain leży chory w El-Faszer — i wzywa mnie wraz z dziećmi do siebie, by je pobłogosławić…«
— Wszystko to jest twój wymysł, Fatmo — przerwał pan Rawlison.
Lecz ona zaczęła się zaklinać na Allaha, że mówi prawdę, a następnie mówiła, iż jeśli Smain wyzdrowieje — to wykupi niezawodnie wszystkich jeńców chrześcijańskich, jeśli zaś umrze, to ona, jako krewna wodza derwiszów, łatwo znajdzie do niego przystęp i uzyska, co zechce. Niech jej tylko pozwolą jechać, albowiem serce jej w piersiach skowyczy z tęsknoty za