Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja, gdybym był rządem, pozwoliłbym Fatmie odjechać.
— Ale ponieważ nie jesteś rządem — odpowiedział mu pan Tarkowski — lepiej zrobisz, nie wdając się w to, co do ciebie nie należy.
Pan Rawlison miał również litościwą duszę i odczuwał położenie Fatmy, ale uderzyły go w jej słowach rozmaite rzeczy, które wydały mu się prostem kłamstwem. Mając prawie codzienne stosunki z komorą w Izmaili, wiedział dobrze, że żadne nowe ładunki gumy, ani kości słoniowej, nie przechodziły w ostatnich czasach przez kanał. Handel tymi towarami ustał prawie zupełnie. Kupcy arabscy nie mogli też wracać z leżącego w Sudanie miasta El-Faszer, gdyż mahdyści wogóle z początku nie dopuszczali do siebie kupców, a tych, których mogli złapać, rabowali i zatrzymywali w niewoli. Było to też rzeczą niemal pewną, że opowiadanie o chorobie Smaina jest kłamstwem.
Lecz ponieważ oczki Nel patrzyły wciąż błagalnie na tatusia, więc ten, nie chcąc zasmucać dziewczynki, rzekł po chwili do Fatmy:
— Fatmo, pisałem już do rządu na twoją prośbę, ale bez skutku. A teraz słuchaj. Jutro z tym oto mehendysem (inżynierem), którego tu widzisz, wyjeżdżamy do Medinet-el-Fayum; po drodze zatrzymamy się przez jeden dzień w Kairze, albowiem Chedyw chce rozmówić się z nami o kanałach, prowadzonych od Bahr-Jussef i dać nam co do nich polecenia. W czasie rozmowy postaram się przedstawić mu twoją sprawę i uzyskać