— Po sześciu godzinach mała panienka dojechała ledwie żywa. Jakże możecie myśleć, że ona wytrzyma taką drogę? Jeśli zaś umrze, to i ja umrę, a wówczas z czem przyjedziecie do Mahdiego?
Teraz Idrys nie znalazł odpowiedzi, co widząc Staś, tak mówił dalej:
— I jak was przyjmie Mahdi i Smain, gdy się dowiedzą, że za waszą głupotę Fatma i jej dzieci przypłacić muszą życiem?
Lecz Sudańczyk opamiętał się już i odpowiedział:
— Widziałem, jak chwyciłeś za gardziel Gebhra. Na Allaha, tyś jest lwie szczenię i nie umrzesz, a ona…
Tu popatrzył na główkę śpiącej Nel, opartą na kolanach starej Dinah, i dokończył jakimś dziwnie łagodnym głosem:
— Jej uwijemy na garbie wielbłąda gniazdko, jak ptaszkowi, aby wcale nie czuła zmęczenia i mogła spać w drodze równie spokojnie, jak śpi teraz.
To powiedziawszy, podszedł ku wielbłądowi i wraz z Beduinami począł na grzbiecie najlepszego z dromaderów mościć siedzenie dla dziewczynki. Gadali przytem dużo i sprzeczali się trochę, ale wreszcie za pomocą powrozów, koców, oraz bambusowych drążków urządzili coś w rodzaju głębokiego, nieruchomego kosza, w którym Nel mogła siedzieć lub leżeć, lecz z którego nie mogła spaść. Nad tem siedzeniem, tak obszernem, że i Dinah mogła się w niem pomieścić, rozpięli płócienny daszek.
Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/084
Ta strona została uwierzytelniona.