Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nilem.. do El-Wasta i do tatusia! — poczęła powtarzać sennym głosem.
— I ponieważ na poprzednim postoju nie wyspała się należycie, więc usnęła znowu, głębokim snem, takim, jakim po wielkiem zmęczeniu śpi się nad ranem. Tymczasem Beduini pędzili wielbłądy bez wytchnienia i Staś zauważył, że kierują się w głąb pustyni.
Więc, chcąc zachwiać w Idrysie pewność, że zdołają ujść przed pogonią, a zarazem pokazać mu, że sam liczy na nią niezawodnie, rzekł:
— Odjeżdżacie od Nilu i od Bahr-Jussef, ale nic wam to nie pomoże, bo przecie nie będą was szukali nad brzegiem, gdzie wsie leżą jedna przy drugiej, ale w głębi.
A Idrys zapytał:
— Skąd wiesz, że odjeżdżamy od Nilu, skoro brzegów nie możesz stąd dostrzedz?
— Bo słońce, które jest po wschodniej stronie nieba, grzeje nas w plecy; to znaczy, że skręciliśmy na zachód.
— Mądry z ciebie chłopiec — rzekł z uznaniem Idrys.
Po chwili zaś dodał:
— Ale, ani pogoń nas nie doścignie, ani ty nie uciekniesz.
— Nie — odrzekł Staś — ja nie ucieknę… chyba z nią.
I ukazał na śpiącą Nel.
Do południa pędzili prawie bez wytchnienia, ale, gdy słońce wzbiło się wysoko na niebo i poczęło przy-