kuję ci, a prócz tego otwarcie powiadam, że postąpiłaś, jak osoba, co najmniej trzynastoletnia.
W ustach Stasia podobne słowa były najwyższą pochwałą, więc serce małej kobietki zapłonęło radością i dumą. Wydało jej się w tej chwili, że niemasz dla niej nic niepodobnego.
— Niech ja tylko całkiem dorosnę, to oni obaczą! — odrzekła, spoglądając wojowniczo w stronę Sudańczyków.
Ale ponieważ nie rozumiała jeszcze, o co chodziło i dlaczego Arabowie rzucili się wszyscy na Stasia, więc chłopak począł opowiadać, jak postanowił wykraść strzelbę, pozabijać wielbłądy i zmusić wszystkich do powrotu nad rzekę.
— Gdyby mi było się to udało, — mówił — bylibyśmy już wolni.
— Ale oni przebudzili się? — pytała z bijącem sercem dziewczynka.
— Przebudzili się. Zrobił to Saba, który przyleciał i począł tak szczekać, że zbudziłby umarłego.
Wówczas oburzenie jej zwróciło się przeciw Sabie.
— Brzydki Saba! brzydki! Za to, jak teraz przyleci, nie przemówię do niego ani słowa i powiem mu, że jest szkaradny.
Na to Staś, choć nie było mu wogóle do śmiechu, uśmiechnął się jednak i zapytał:
— Jakże będziesz mogła nie przemówić do niego ani słowa i jednocześnie powiedzieć mu, że jest szkaradny?
Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/121
Ta strona została uwierzytelniona.