Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

— Idrysie, czy wiesz, że kraj, który zaczyna się niedaleko za Wadi-Halfa, to już Nubia?
— Wiem. Miałem piętnaście lat, a Gebhr osiem, gdy ojciec przywiózł nas z Sudanu do Fayumu, i pamiętam, że przejechaliśmy wówczas na wielbłądach całą Nubię. Ale kraj ten należy jeszcze do Turków (Egipcyan).
— Tak, Mahdi jest dopiero pod Chartumem — i widzisz, jak głupio gadał Chamis, gdy mówił wam, że wojska derwiszów dochodzą już do Assuanu. Ja jednak zapytam się o co innego. Oto czytałem w książkach, że w Nubii dużo jest dzikich zwierząt i dużo rozbójników, którzy nikomu nie służą i napadają zarówno Egipcyan, jak i wiernych Mahdiego. Czemże będziecie się bronili, jeśli napadną was dzikie zwierzęta, albo rozbójnicy?
Staś przesadzał umyślnie, mówiąc o dzikich zwierzętach, natomiast rozboje w Nubii od czasu wojny zdarzały się dość często, zwłaszcza w południowej, graniczącej z Sudanem części kraju.
Idrys zastanowił się przez chwilę nad pytaniem, które zaskoczyło go niespodzianie, gdyż dotychczas nie pomyślał o tem nowem niebezpieczeństwie — i odrzekł:
— Mamy noże i strzelbę.
— Taka strzelba jest na nic.
— Wiem. Twoja jest lepsza, ale nie umiemy z niej strzelać, a tobie nie damy jej w ręce.
— Nawet nienabitej?
— Tak jest, albowiem może być zaczarowana.
Staś ruszył ramionami.