— Teraz uważaj — mówił Staś — tak się strzelba składa (i to mówiąc, złożył lufy z osadą), a tak się otwiera. Widzisz? Rozkładam ją znów, a teraz złóż ją ty…
Sudańczyk, który przypatrywał się z wielką uwagą ruchom Stasia, począł próbować. Nie odrazu poszło mu łatwo, ale ponieważ Arabowie odznaczają się wogóle wielką zręcznością, więc po chwili strzelba została złożona.
— Otwórz! — komenderował Staś.
Idrys otworzył sztucer łatwo.
— Zamknij!
Poszło jeszcze łatwiej.
— Teraz mi daj dwie puste gilzy. Nauczę cię, jak się zakłada ładunki.
Arabowie zachowali wykręcone gilzy, ponieważ miały dla nich wartość mosiądzu, więc Idrys podał dwie z nich Stasiowi — i nauka rozpoczęła się nanowo.
Sudańczyk w pierwszej chwili przestraszył się trochę trzasku tkwiących w gilzach kapiszonów, ale ostatecznie przekonał się, że zarówno z pustych luf, jak z pustych ładunków, nikt nie zdoła wystrzelić. Zaufanie jego do Stasia wróciło przytem i dlatego, że chłopiec oddawał mu co chwila broń do ręki.
— Tak — rzekł Staś — umiesz już składać sztucer, umiesz otwierać, zamykać i trzymać przy twarzy, oraz pociągać za cyngiel. Ale trzeba się jeszcze nauczyć mierzyć. To jest rzecz najtrudniejsza. Weź pustą gurdę od wody i postaw ją o sto kroków… oto, na tych ka-
Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.