— Stasiu, dlaczego my jedziemy i jedziemy, a Smaina jak niema, tak niema?
— Nie wiem. Zapewne idzie szybko naprzód, żeby jak najprędzej dojść do okolic, w których będzie mógł nałapać Murzynów. Czy chciałabyś, żebyśmy się już połączyli z jego oddziałem?
Dziewczynka skinęła swoją płową główką na znak, że bardzo jej o to chodzi.
— Co ci na tem zależy? — zapytał Staś.
— Bo może Gebhr nie będzie śmiał przy Smainie tak okropnie bić tego biednego Kali.
— Smain pewno nie lepszy. Oni wszyscy nie mają miłosierdzia dla swoich niewolników.
— Tak?
I dwie łezki stoczyły się po jej wychudłych policzkach.
Było to dziewiątego dnia podróży. Gebhr, który teraz był wodzem karawany, odnajdował z początku łatwo ślady pochodu Smaina. Wskazywały jego drogę szlaki wypalonej dżungli i obozowiska, pełne ogryzio-