Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.
—   228   —

cie, ale ojciec Kalego przyjmować ich i dać im dużo kłów.
— Czem jest twój ojciec?
— Królem Wa-hima.
Stasiowi pochlebiło to trochę, że ma za sługę królewicza.
— Czy chciałbyś zobaczyć ojca?
— Kali chcieć zobaczyć matkę.
— A cobyś zrobił, gdybyśmy spotkali Wa-hima, i coby oni uczynili?
— Wa-hima paść na twarz przed Kalim.
— Więc zaprowadź nas do nich, to wówczas ty zostaniesz z nimi i będziesz panował po ojcu, a my pójdziemy dalej, aż do morza.
— Kali do nich nie trafić i nie zostać, bo Kali kocha Pana Wielkiego i córkę księżyca.
Staś zwrócił się wesoło do towarzyszki i rzekł:
— Nel, zostałaś córką księżyca!
Lecz, spojrzawszy na nią, posmutniał nagle, przyszło mu bowiem na myśl, że zbiedzona dziewczynka wygląda ze swoją bladą i przezroczystą twarzyczką istotnie więcej na księżycową, niż na ziemską istotę.
Młody Murzyn zamilkł na chwilę, poczem powtórzył:
— Kali kochać Bwana Kubwa, bo Bwana Kubwa nie zabić Kalego, tylko Gebhra, a Kalemu dać dużo jeść.
I począł gładzić się po piersiach, powtarzając z widoczną rozkoszą:
— Mnóstwo mięsa, mnóstwo mięsa!