— Gdy pan wielki i »bibi« — mówił, biorąc się pod boki — zamieszkają w drzewie, Kali nie będzie potrzebował budować na noc wielkiej zeriby i będzie mógł próżnować co wieczór.
— To lubisz próżnować? — zapytał Staś.
— Kali jest mężczyzną, więc Kali lubi próżnować, gdyż pracować powinny tylko kobiety.
— A widzisz jednak, że ja pracuję dla »bibi«.
— Ale za to, gdy »bibi« dorośnie, będzie musiała pracować na pana wielkiego — a jeśli nie zechce, to pan wielki pewno ją bić.
Lecz Staś na samą myśl o biciu »bibi« skoczył jak oparzony i krzyknął z gniewem:
— Głupcze, czy ty wiesz, kto jest »bibi«?
— Nie wiem — odpowiedział z przestrachem czarny chłopak.
— Bibi, to jest… to jest… dobre Mzimu!
A Kali aż przysiadł.
I po skończonej robocie zbliżył się nieśmiało do Nel, poczem padł przed nią na twarz i jął powtarzać, wprawdzie nie przerażonym, ale błagalnym głosem:
— Aka! aka! aka!…
Zaś »dobre Mzimu« wytrzeszczyło na niego swoje śliczne, koloru morskiej wody oczy, nie rozumiejąc wcale, co się stało i o co Kalemu chodzi.