Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/349

Ta strona została uwierzytelniona.
—   341   —

byłaby dawno zginęła, że on o nią dba ogromnie, że dogadza jej i broni tak, jak żaden inny chłopiec w jego wieku i nie chciałby i nie umiał — więc wielka wdzięczność wezbrała w jej małem sercu.
To też, gdy Staś wszedł znowu i pochylił się nad nią z lekarstwem, zarzuciła mu swe cienkie ramionka na szyję i uściskała go serdecznie:
— Stasiu, ty jesteś dla mnie bardzo dobry.
On zaś odpowiedział:
— A dla kogoż mam być dobry? A to doskonałe! Weź oto lekarstwo!
Jednakże rad był bardzo, gdyż oczy błyszczały mu z zadowolenia, i z wielką znów radością i dumą zawołał, zwróciwszy się do otworu:
— Mea! a teraz podaj bibi herbatę!