Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/451

Ta strona została uwierzytelniona.



XLII.

— Nel, potrafisz wyliczyć nasze podróże od Fayumu? — pytał Staś.
— Potrafię.
To mówiąc, dziewczynka podniosła w górę brwi i zaczęła rachować na paluszkach.
— Zaraz. Od Fayumu do Chartumu — to jedna; od Chartumu do Faszody — to druga; od Faszody do tego wąwozu, w którym znaleźliśmy Kinga — to trzecia; a od góry Lindego do jeziora — to czwarta.
— Tak. Chyba niema na świecie drugiej muchy, któraby przeleciała taki kawał Afryki.
— Ładnieby ta mucha wyglądała bez ciebie!
A on począł się śmiać.
— Mucha na słoniu! Mucha na słoniu!
— Ale nie tse-tse? prawda, Stasiu? — nie tse-tse?
— Nie — odpowiedział — taka sobie dosyć miła mucha!
Nel, rada z pochwały, oparła mu nosek o ramię, poczem spytała:
— A kiedy pojedziemy w piątą podróż?