Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/489

Ta strona została uwierzytelniona.
—   481   —

strzały karabinowe było już nie tylko słychać, lecz i widać. Jeszcze jedna raca wyleciała w powietrze, nie dalej jak o kilkaset kroków. Potem rozbłysły liczne światła. Lekka wyniosłość gruntu zakryła je na chwilę, lecz gdy Staś ją minął, znalazł się prawie tuż przed szeregiem Murzynów, trzymających w ręku pozapalane pochodnie.
Na czele szeregu szli dwaj Europejczycy, w angielskich hełmach i z karabinami w ręku.
Staś od jednego rzutu oka rozpoznał w nich kapitana Glena i doktora Clarego.