śli ludzkiej, na potłumieniu ideałów, na użyciu, na bezdusznem bankierstwie. Duch ludzki poczyna rozsadzać budynek, w którym kazano mu mieszkać, dlatego, że budynek ów jest zbyt pod każdym względem giełdą. Kończy się jakaś epoka, nadchodzi jakaś ewolucya na wszystkich polach.
Rozumiem, że można uczynić sobie religią z piękności wogóle, ale czynić ją sobie z piękności własnej, jest to przygotowywać sobie nieszczęście. Co mi za religia, którą jedna fluksya podrywa, a którą pryszczyk na nosie jest mocen zburzyć do cna.
Jest jednak różnica między nauką chrześciańską, a tem, co mówili cynicy, stoicy lub inni filozofowie; ci bowiem dobro i cnotę zalecali jako rzecz rozumną i jedynie w życiu praktyczną, nauka zaś chrześciańska obiecuje za nią nieśmiertelność i to nie jakąś lichą nieśmiertelność pod ziemią — w nudzie, czcości,