na nieubłaganą i niechybną zatratę? Nie jestże raczej wyrafinowanem okrucieństwem taki układ, z mocy którego to uczucie, które może być odczuwane wyłącznie przez indywiduum, służy i przydaje się na coś wyłącznie gatunkowi. Czuć w sobie drgnienia nieśmiertelnej siły i musieć umrzeć — to przecie szczyt niedoli. W rzeczywistości istnieją tylko indywidua, gatunek zaś jest pojęciem ogólnem i w stosunku do jednostki najzupełniejszą nirwaną. Rozumiem miłość do swego syna, wnuka, prawnuka, to jest właśnie jednostek przeznaczonych na zagładę, ale patryotyzm swego gatunku może mieć chyba bardzo nieszczery, albo bardzo głupi doktryner. Rozumiem teraz, że po Empedoklesie przyszli na świat, po upływie wieków, Schopenhauer i Hartman.
Wola ludzka kończy się tam, gdzie zaczyna się miłość.
Miłość źle sobie wyobrażają z zawiązanemi oczyma. Ona nie potłumia rozumu, tak do-