dzy życiem zewnętrznem a wewnętrznem artystów. Świat, gdy od nich wymaga więcej jak od innych i gdy ich potępia, może ma słuszność — ale i Chrystus będzie miał słuszność, gdy ich zbawi.
Zauważyłem, iż od czasów Wagnera muzyka, w porównaniu naprzykład z malarstwem, idzie wprost przeciwną drogą. Nowsze malarstwo zacieśnia dobrowolnie granice swej kompetencyi, wyzbywa się idei literackich i filozoficznych: nie kusi się na oddawanie mów, kazań, zdarzeń historycznych, potrzebujących komentarzy, nawet alegoryi, nie tłómaczących się od pierwszego rzutu oka, słowem ogranicza się z zupełną świadomością tego, co robi, do odtwarzania kształtów i plam barwnych. Muzyka od czasów Wagnera wprost przeciwnie usiłuje być nietylko harmonią tonów, ale zarazem filozofią tej harmonii. Sądzę, że wkrótce przyjdzie jaki wielki geniusz muzyczny, który powie, jak w swoim czasie Hegel: — Tylko jeden mnie rozumiał — a i ten mnie nie zrozumiał.