się zawsze o pozory prawa, sprawiedliwości i cnoty?... Na co jej ten trud? Czemu tak jest? Co to za dziwny, mimowolny hołd, składany przez zło cnocie. Oto dzieje się tak dlatego, że występek jest szpetny, a cnota piękna! Ergo prawdziwy esteta jest tem samem cnotliwym człowiekiem.
Ludzie prawdziwie utalentowani, bywają częstokroć niezgrabni, nieśmieli, pozbawieni własnej doraźnej bystrości i równowagi umysłowej... Ale dopiero gdy prawdziwy talent znajdzie się w samotności sam ze sobą, naraz u ramion wyrastają mu skrzydła.
Przychodzi mi do głowy pytanie, czy muzyka, dla której zrozumienia trzeba być profesorem konserwatoryum, do której nie mają klucza już nie tylko prostaczkowie, ale nawet ludzie rozwinięci i poniekąd muzycznie wykształceni — jest tem, czem być powinna? Obawiam się, aby idąc tą drogą, muzycy nie wy-