jącym. Stoczył on, jak bacillus duszę ludzką — zmiękczył ją i zniweczył jej oporność na fizyologiczne zachcenia nerwów, które nadomiar wszystkiego są chore. Człowiek dzisiejszy wszystko uświadamia, a na nic nie umie poradzić.
Jaka to licha i nędzna miara rozsądek, gdy przyjdzie nim mierzyć albo rzeczy bardzo wielkie, albo genialne, albo pełne grozy. Ten rozsądek, który tak dobrze posługuje w zwykłych warunkach życia, staje się wówczas starym błaznem, jak Polonius. Zdaje mi się, że również zwyczajna mieszczańska etyka nie może być miarą dla wielkich namiętności.
Nie ma nic straszniejszego, jak cierpieć biernie.
Świat nie składa się z samych łotrów i hypokrytów, ale w znakomitej części składa się z ludzi lekkich i bezmyślnych — i ten opor-