synów ojczyzny. Między mną a stryjem i Kajetanem zawsze będzie stało wspomnienie księdza Lagrange’a.
— Czy on przeklął i Kajetana?
— On nikogo nie przeklinał, tylko milczał. Kajetan był podczas kościuszkowskiej wojny zagranicą i wrócił dopiero po śmierci księdza. Ale po powrocie raz tylko odwiedził jego grób.
Tu myśli chłopca poleciały, jakby na skrzydłach, aż do sąsiedniej Leżnicy Wielkiej, gdzie przy kościele na cmentarzu wznosił się pomnik grobowy zacnego księdza z napisem, wyrytym na kamieniu:
„Jeżeli, kto tu leży, przechodzień zapyta,
Powiedzcie: ciałem Gallus, lecz duszą Lechita“.
Cywińskiemu słowa Marka przypomniały także wiersze i grobowiec, albowiem zapytał:
— Nie mówiłeś mi nigdy, kto skomponował napis na grobie.
— Ja — odpowiedział Marek.
— Toś wcześnie zaczynał; myślałem, że to Kajetan, choć wiem, że i z ciebie poeta.
— Pewna zdolność do pióra jest, zdaje się, oddawna wrodzona naszej rodzinie — odrzekł Marek. — W bibljotece domowej mamy łacińskie dzieło Marcina Kwiatkowskiego, który żył w XVI wieku. Jaki to był nasz krewny, tego nie wiem; ale Kajetan ma też genjusz literacki. Przetłumaczył już Gessnera i uchodzi za uczonego młodzieńca.
— Tak jak jego ojciec, a twój stryjaszek, uchodził za szarmanta.
— Stryj jeszcze się tego nie wyrzekł.