Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ze słyszenia.
Cywiński spojrzał na niego bystro.
— Mój kochany, czy ty kpisz, czy o drogę pytasz?
A Marek powtórzył:
— Nie warto o tem mówić...
W rzeczywistości zaś wstydził się przyznać, że jako zupełny dzieciak zakochał się przed kilku laty w małej córce Ludwika XVI Marji Teresie Karolinie, którą rewolucja więziła wraz z małym delfinem w Temple. Kochało się w niej wówczas wielu kawalerów w Europie i po większej części także ze słyszenia. Ale kilkunastoletni Marek postanowił ich zawstydzić i wyrwać z za krat nieszczęsną ofiarę przemocy. W tym celu, uciekł od księdza Lagrange’a, mając dwa talary w kieszeni, i dotarł walecznie aż do Kalisza. Na szczęście dla rewolucji dognano go tam i odwieziono do Różyc, gdzie młody bohater zachorował na odrę. Ludzie myśleli, że uciekł od stryja, i oburzenie na starego szambelana jeszcze się wzmogło, gdyż mówiono, że to nietylko targowiczanin, ale i okrutnik.
Miłość Marka skończyła się jednakże, jak nożem uciął, gdy młodą królewnę odesłano na dwór austrjacki i gdy do pani starościny Sokołowskiej przyjechała panna Klarybella Wyrożębska. Nie była to zresztą jedyna wyprawa Marka, gdyż uciekał także do wojsk Kościuszki, ale i stamtąd odstawiono go, jako małoletniego, do domu. Stary szambelan chciał skarcić surowo ten „sankjulocki“ postępek, ale nie zezwolił na to ksiądz Lagrange, który wprost oświadczył szambelanowi, że w tym małym chłopcu z twa-