Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

Jest to tedy mała omyłka i zapewne tylko omyłka, ale można z niej poznać, jak dobrze czytelnicy Przeglądu bywają informowani w rzeczach tyczących się naszej prasy periodycznej, i z jaką sumienną ścisłością przeglądy owe są prowadzone. O sprawiedliwości ich już nic nie mówię, ta bowiem o wiele jeszcze bardziej jest opłakaną niż korekta.
Zagadałem się o Przeglądzie i zapomniałem, że istnieją inne jeszcze sprawy, wdzięczniejsze i bardziej „bieżące“, o których z obowiązku mówić mi wypada. Przed paru dniami mieliśmy w Warszawie zjazd kolejników. Przyjechali dyrektorowie kolei żelaznych niemieckich dla naradzenia się z miejscowemi co do pewnych zmian w taryfie przewozowej. Narady te nie wydały, o ile wiemy, bezpośrednich skutków, a zresztą i trwały zbyt krótko, żeby je wydać mogły. Były to raczej uprzejme odwiedziny, w których program wchodził wspólny obiad i wieczorne przedstawienie w teatrze, narady zaś stały na drugim prawie planie. Bez porównania obfitsze w następstwa było posiedzenie akcjonariuszów drogi żelaznej warszawsko-bydgoskiej. Droga ta miała aż do ostatnich czasów wspólny zarząd z drogą warszawsko-wiedeńską, na ostatniem zaś posiedzeniu zarządy zostały rozdzielone. Rozdział ów wyjdzie oczywiście na szkodę drogi bydgoskiej, której rozchody powiększą się znacznie, co przy małych środkach tej linii może bardzo złe pociągnąć za sobą następstwa. Cóż jednak robić? Akcjonariusze obudwu linij nie umieli się ze sobą pogodzić. Powodem do niezgody były wieści, rozpuszczane przez pewnych