Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

Negatywni mężowie postawili więc na swojem. Czy mimo tego wejdą do składu nowego zarządu, to pytanie, na które dopiero przyszłość odpowie. Na pewno tylko przewidywać można to, że jeżeli nie wejdą, wówczas, zasiadłszy po lewicy zgromadzenia, obejmą na nowo ster opozycji i takowy piastować będą aż do skutku...
Aż do skutku?... ale aż do jakiego skutku? Ha! może aż do chwili, w której akcje, i tak już na słomianych nogach chodzące, osiądą ostatecznie — dla braku siły wewnętrznej — na piasku, a dywidenda stanie się platonicznym snem akcjonariuszów, pięknym wprawdzie, ale mającym z rzeczywistością tyle wspólnego, ile dekoracja teatralna.
Platoniczność dobra być może w wielu razach, ale platoniczne akcje, to fata morgana finansowa, której się spragnieni akcjonariusze szczególniej strzec powinni.
Skoro mowa o akcjach, dywidendach i tym podobnych sprawach finansowych, pora jest donieść, że została otwarta w Warszawie Wyższa Szkoła Handlowa, której założycielem jest pan Leopold Kronenberg. Fakt to wielkiego dla nas znaczenia, bo szkoła taka niezawodnie nie tylko przyczyni się do rozwoju handlu w ogólności, ale prędzej czy później sprawi, że handel przestanie być, jak był dotychczas, kramarskim monopolem w ręku Żydów. Wobec panujących dziś przekonań i wobec kierunku praktycznego, jaki coraz silniej poczyna się w społeczeństwie objawiać, mnóstwo młodzieży, nie wyłącznie żydowskiego pochodzenia, rzuci się na to nowe jeszcze dla