dopiero byłby jednym z najpożyteczniejszych organów naszej prasy. — Istnieje wprawdzie u nas Izraelita. Nie lekceważyliśmy nigdy kwestyj, poruszanych przez to pismo. Życzemy mu zawsze najlepiej i żywimy nawet dla niego sympatią ze względu na to, że samo używanie do współbraci swych mowy, jakiej używa, stanowi już pewną zasługę, niemniej jednak otwarcie wypowiadamy mu tę prawdę, że nie spełnia swego zadania tak, jakby je spełniać mogło i powinno. Ożywia je jakiś szczególniejszy, wyłączno-izraelski patriotyzm, objawiający się w tem, że wszystkie przymioty, wszelkie dodatnie strony i cały zasób cnot widzi po stronie swych współbraci, wszystkie zaś winy po stronie ogółu, w łonie którego jego współbracia żyją. Stosunki wzajemne Żydów i nie Żydów wiele pozostawiają do życzenia, częstokroć są nawet, po prostu mówiąc, nieprzyjazne i dla ogólnej pomyślności szkodliwe. Otóż kwestia, czyja wina? i kto się ma poprawić? Izraelita i tonem ogólnym, i częstokroć słowy odpowiada: „wyście winni, wy się poprawcie, my jesteśmy święci, a uciśnięci, a nieszczęśliwi, itp.“. Niech które pismo powie kilka słów prawdy Żydom, wnet w Izraelicie podnosi się krzyk i lament, jakby koniec świata miał nastąpić. Zła to i do niczego prowadząca droga. To ustawiczne powtarzanie: my i wy, to przeciwstawianie, często nieprzyjazne, jednych drugim, umacnia tylko poczucie odrębności i jątrzy wzajemne stosunki, zamiast je łagodzić. Izraelita, jako organ ludzi oświeconych, powinien, zamiast walczyć z wiatrakami, podać rękę tym, którzy wytykają wady Żydów, którzy je chło-
Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.