Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

dząca za sobą skutki. Dziś nie wdajemy się w to jeszcze, czy oskarżeni winni są lub niewinni; kwestią tę pozostawiamy właściwym sądom. Powiemy tylko ogólnie, że tego rodzaju sprawki są, nazywając rzecz właściwem mianem: oszustwem, przynoszącem ujmę obywatelskiemu honorowi i zasługującem, prócz kary, jaką wymierza prawo, na piętnowanie przez opinią. Taki przemytnik, na wielką skalę wywożący za granicę np. beczki z okowitą, a ściągający podatek od produktu i sprzedający go w kraju, szkodzi przede wszystkiem swym współobywatelom i współwytworcom, prowadząc ich do ruiny. Produkcja okowity i tak już u nas upada, a upada nie przez wysokie podatki akcyzne, bo te ostatecznie płaci konsument, ale przez przemytnictwo i wszelkiego rodzaju nadużycia graniczne, jakich przykładem jest fakt, o którym mówiemy.
Potrzeba więc raz nareszcie, żeby prócz praw, które przy pewnym sprycie ominąć lub podejść można, wystąpiła przeciw nadużyciom podobnym opinia. Potrzeba raz nazwać je po imieniu: kradzieżą publicznego grosza. Można do czasu robić na niej dobre interesa, można się kosztem współobywateli wzbogacać, ale wreszcie przychodzi chwila, w której się ucho cierpliwego dzbanka urywa i „male parta idą do czarta“.