Ale błędy Ruskina nie mogą się jeszcze porównać z nieświadomością Francuzów; kto by np. uwierzył, że paryski Goupil, który zakupuje wszystkie płótna Chełmońskiego i, mówiąc nawiasem, robi na nich doskonałe interesa, do niedawna nie wiedział nie tylko jakiej narodowości jest Chełmoński, ale z jakich okolic czerpie temata do swych obrazów. Podobnych pomyłek lub przykładów niewiadomości moglibyśmy wiele przytoczyć, a skutek z tego taki, że mamy malarstwo świetne, bierzemy udział w ruchu artystycznym narodów wcale niepomierny, i mimo tego wszyscy nas zapoznają. Co na to poradzić? Gdyby który z naszych kapitalistów przedstawiający dostateczną gwarancję chciał urządzić wystawę naszych malarzy w znakomitszych miastach europejskich, kwestia od razu zostałaby przeciętą. Płótna nasze i nazwiska podpisywane pod niemi, takie jak Matejki, Siemiradzkiego, Brandta, Gierymskich, Grottgera, Chełmońskiego, Stachórskiego, Gersona etc., — przekonałyby na koniec pp. Ruskinów, czem istotnie jest nasza działalność na polu sztuki. Dodajemy, że kapitalista taki zrobiłby przy tem świetny interes, — malarze zaś nasi, dla których, pominąwszy inne względy, otworzyłoby się ogromne pole sprzedaży, pewno nie odmówiliby przedsiębiorcy swego poparcia.
P. Kazimierz Zalewski ma wkrótce rozpocząć w Szkole Dramatycznej Derynga szereg wykładów o komedii nowożytnej, począwszy od Moliera i Szekspira. O pożyteczności takich wykładów roz-