Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

albo udadzą się za Ocean i tam na niezmierzonych stepach, lub wśród zgiełku miast wyginą zwolna z głodu i tęsknoty, — zazdroszcząc tym, których kości spoczywają w górach rodzinnych.
Głód i zima, — straszne dwa słowa, straszniejsza jeszcze rzeczywistość. Pod ciężarem klęski ugina się lud prosty, jak kłos pod wichrem, wyglądając zmiłowania od Boga i od serc ludzkich.
Gdy Segedyn uległ klęsce powodzi, wieść o tem odbiła się echem we wszystkich zakątkach Europy. Poprzednio jeszcze rozczulał tkliwe dusze los Bośniaków i Hercegowianów, w tej chwili Paryż wyprawia świetne widowiska na dochód dotkniętych powodzią mieszkańców Murcji.
Obecnie głód na Szląsku! — Kto pierwszy weźmie skarbonkę i potrząśnie nią w imie nędzy i miłosierdzia? Szląsk znacznie bliżej od Murcji.

7.

Z powodu przybycia p. Heleny Modrzejewskiej, zawiedzeni w nadziei dostania biletów wymyślają kasjerowi, kasjer zawiedzionym, słowem: koło kasy wojna — istne oblężenie Troi — dyrekcja zaś spogląda z góry jak Jowisz na walczących. Gdyby jednak chciała przechylić się choć cokolwiek na stronę Hellenów oblegających, ogół Hellenów byłby jej bardzo wdzięczmy.

8.

Strachy na Lachy. Od pewnego czasu krąży po mieście niczem nieuzasadniona wieść o mającym