Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

on“ — pochwały, pochlebne recenzje — wszystko to łechce miłość własną, podtrzymuje na wdzięcznej drodze, zachęca, pochlebia, popycha. Założyć pismo i prowadzić je rozumnie — to zyskać głos w sprawach społecznych poważny, to wreszcie dojść do majątku, jak się uda.
Ale prowadzić np. wydawnictwo książeczek ludowych po 10, 20 lub 40 groszy, to inna rzecz.
Sławy nie zyskasz, majątku nie zrobisz, zasługę będziesz miał, ale zasługa doraźnych korzyści nie przyniesie.
Żeby to robić, trzeba gorąco miłować oświatę samą, czerpać otuchę i wytrwałość w tem uczuciu.
A jednak są ludzie, którzy to robią wytrwale, a szczerze, a serdecznie.
Do takich ludzi należy np. p. K. Promyk. Świeżo wyszła jego Obrazkowa Nauka pisania i czytania wraz z elementarzem dla samouków. Poprzednio wiele już książeczek wyleciało na świat i wsiąknęło w umysły prostacze. Tanie to, pisane jasno, trzeźwo, poczciwie. „Nauka czytania i pisania dla umysłu jest tem, czem orka dla roli“ mówi z prostotą pan Promyk! Prawda! ale orać to ciężka robota, a w tym razie tem zacniejsza, że przyszłe pokolenia dopiero zbierać będą. Ale Promyk tem się nie zraża i świeci wedle sił i pracuje — bez zysków. To zasługa. Pracownik prosi o rozpowszechnianie jego książeczek. Któż by odmówił. Poprą je z pewnością ci, którzy stykając się z prostaczkami poprzeć najlepiej mogą — inni poprą ciepłemi słowy — do których dołączamy oto nasze.

∗             ∗